Ennorath okiem larpowca

Gdy jechałem po raz pierwszy na Ennorath, miałem za sobą raptem cztery lata larpowania. Bywałem zarówno na grach s-f  jak i fantasy – Enno miało być jednak pierwszą zabawą w uniwersum Tolkiena. Chcąc wpierw poznać Zlot od zewnątrz zgłosiłem się na NPC i, rany, ale się wpakowałem! Trzy dni nieustannego łażenia po pagórkowatym terenie i rozkładaniu znajdziek, przekazywaniu informacji i interakcji z graczami. Było ekstra! No ale zacznijmy od początku.

Co to ten Ennorath?

    Zlot Ennorath to impreza organizowana przez fanów twórczości J. R. R. Tolkiena. Od samego początku integralną częścią Enno była gra terenowa, która z biegiem czasu przerodziła się w larp. Grze zawsze towarzyszył prawdziwie tolkienowski duch przyjaźni i dobrej zabawy. Na odnotowanie zasługuje też fakt, że nawet COVID nie pokonał organizatorów. W 2020 i 2021 zlot odbył się w trybie on-line razem z eventami i organizowaniem gier RPG (przez Discorda). Trwał dwa dni i w programie miał prelekcje, gry, warsztaty i inne atrakcje. Co do liczebności to impreza na mniej niż więcej ludzi – na “moim” zlocie było około pięćdziesięciu osób.

Jak ten Ennorath?

    Sam zlot trwa pięć dni. Pierwszy i ostatni zarezerwowany jest na przyjazd i wyjazd. Właściwa zabawa trwa więc trzy. Gra odbywa się tylko w dzień. Gracze podzieleni są na dwa stronnictwa – Wolne Plemiona (np. elfowie, ludzie z Dale, krasnoludowie) oraz Siły Ciemności (np. orkowie, korsarze z Umbaru, Haradrimowie). W zależności od roku mają do wykonania szereg zadań zaplanowanych przez organizatorów. Zazwyczaj to zwyczajne “przyjdź, znajdź, zwróć”, często jednak zadania te mają związek z fabułą, która z roku na rok rozwija się i tworzy spójną całość. Same frakcje prowadzone są przez “przewodników” – pomocników organizatorów mających opiekować się frakcjami, zorganizować atrakcje na ogniska czy też odrobinę pomóc przy organizowaniu fabuły.

W 2019 zjazd odbył się w Bolkowie na Dolnym Śląsku. Obozowaliśmy na polu namiotowym – miejscówce całkiem klimatycznej. Malowniczy zielony pagórek z miejscami na namioty, na którego szczycie było ognisko. Skwapliwie rozpalaliśmy je co noc. Jednak gra i ogniska to nie jedyny fun – odbywają się też turnieje (łuczniczy, szermierczy na broń bezpieczną), konkurs wiedzy o Śródziemiu no i turniej bardów, na którym ci popisują się swoimi umiejętnościami w tworzeniu pieśni i poematów. Dwa ogniska organizowane są przez uczestników gier (jedno przez Wolne Plemiona, drugie przez Siły Ciemności). Prócz wyżej wspomnianych atrakcji gracze wymyślają dodatkowe, jak taniec z ogniem czy pokaz gotowania. Co roku to coś nowego i wyjątkowego.

Wymogi strojów nie są wysokie – nikt nie protestuje, jeśli buty są przykryte tylko owijkami, a strój składa się z szaty i płaszcza. Mimo to wielu graczy przygotowuje się do tej gry sumiennie i w klimacie. Nie ma tego w wymogach, lecz stroje w większości są naprawdę “na poziomie”. Od elfki w sukni przez Dunedajna w szacie z kapturem po korsarza z Umbaru w czarnym stroju. Naprawdę można doświadczyć jak bogate kulturowo jest Śródziemie. Do tego każda grupa ma osobny klimat i wytyczne co do stroju. Można to poznać na stronie zlotowej lub na wydarzeniu, na Facebooku. Opis jest zawsze bogaty i szczegółowy: jest zarówno historia plemienia, jego charakter i wskazówki dotyczące stroju i ekwipunku. Dzięki temu, mimo różnych pomysłów, zawsze znajdą się jakieś cechy wspólne. Broń to mieszanka samoróbek i lateksiaków. Do zdjęć oczywiście znajdą się też prawdziwe łuki i miecze, lecz do gry każda sztuka bezpieczniaka jest sprawdzana – nawet taka od Epic Armoury. Tutaj wymogi co do wyglądu są najmniej pilnowane. Chodzi o to, aby każdy mógł dołączyć do zabawy.

Moja przygoda z Enno

Moja przygoda z Enno zaczęła się od opowieści znajomych. Postanowiłem sprawdzić co to, więc zgłosiłem się na NPC. Jako, że gra miała miejsce w lesie Druedanów przydzielono mi rolę jednego z jego mieszkańców. Gdy przyjechałem rozbiłem namiot i wziąłem udział w pierwszym luźnym ognisku. Popiłem sobie miodu i zjadłem kiełbaski. Nad ranem zlotowicze organizują sobie wspólne śniadanie –  bardzo sympatyczne i pełne śmiechu wydarzenie. Potem przygotowanie do pierwszej gry. Z tego co wiem po raz pierwszy zdecydowano się na rozpoczęcie o zachodzie słońca. Była to mała potyczka między stronnictwami i wstęp do fabuły zlotu. Potem ognisko i spanko. Następnego dnia gra i turnieje. Tu zaczyna się ciężkie życie NPCa – przekazano nam znajdźki i poproszono o rozkładanie ich po całym terenie. Było tam sporo górek i gęsty las więc nie było to proste. Czy się zmęczyłem? O tak. Czy żałuję? Nie. Chodzenie bezdrożami było nawet ciekawe, acz ze względu na moją dość sporą wagę ciężkie. Mimo to zrobiłbym to ponownie. Powodem tego są przede wszystkim gracze – od heheszukjących krasnoludów czy plemion Rhudauru po klimacących wyznawców Saurona i elfów. Jak na każdym larpie i tutaj spotkałem się z różnym podejściem, więc nie odbiega to za bardzo od standardów. Kreatywność też była na wysokim poziomie zarówno w niepoważnym jak i twardym odgrywaniu. Niech za przykład posłużą postać Haradrima-ornitologa próbującego rozwiązać problem czapli gondorskiej, Dalijczycy starający się rozkręcić handel sokiem ananasowym czy sługa Mairona chcący nawrócić “dzikusy z lasu”. Gracze oczywiście mają też wątki między sobą, często trwające już po kilka lat.

    Po grach był czas na atrakcje, ogniska i ogólne rozluźnienie. No i w końcu, ostatniego dnia, powrót do cywilizacji i problemów dnia codziennego. Co jednak staram się przekazać tym artykułem to to, że Zlot jest bardzo przystępną zabawą nadającą się dla każdego niezależnie od wieku czy larpo-doświadczenia. Jest to gra na luzie. Nikt tu nie będzie miał pretensji, jeśli nie jesteś ekspertem od prozy Tolkiena. Wręcz przeciwnie, jeszcze zachęci, opowie i zaprosi do wspólnej zabawy czy dyskusji. Nie potrzebujesz drogiego stroju by tu przyjechać. Wystarczy poświęcić chwilę na wymyślenie jako-takiej historii postaci, strój na jaki cię stać no i chęć na kilka dni luzu i wspaniałego towarzystwa. Czy to zabawa dla doświadczonych graczy? To zależy. Nie ma tutaj spiny o strój czy buty. Nie wymaga się umiejętności posługiwania się tengwarem. Gra jest naprawdę na luzie – nie ma ciężkiej immersji ale też tego nikt nie zabrania. Nie możesz mieć jednak pretensji do innych, jeśli ci nie chcą wejść na całego w tej świat.

Podsumowanie

   Zlot Ennorath był dla mnie wspaniałym doświadczeniem. Wyluzowałem się i odpocząłem w stu procentach. Na grze oderwałem się od rzeczywistości, na ogniskach bawiłem się wyśmienicie i piłem ciekawe trunki. Poznałem fajnych ludzi i cieszę się, że dałem się namówić na wyjazd i NPCowanie. Czy będę chciał to powtórzyć? Tak, zdecydowanie tak. Dziękuję więc za uwagę i mam nadzieję, że do zobaczenia na Enno!

Adam “Skreczi” Kreczmański