Wędrowiec, ubrany w niepozorny, szary płaszcz z kapturem, zsiadł z konia i
spojrzał w górę, na celującą w niebo, czarną, połyskującą w promieniach słońca
iglicę. W tym samym momencie otworzyły się masywne wrota i z wieży wyszedł
dostojny starzec w powłóczystej szacie, gestem zapraszając do środka:
– Wejdź, przyjacielu! Z niecierpliwością oczekiwałem twego przybycia.
Razem ruszyli w górę po kręconych schodach.
Wielka komnata zawalona była stertami manuskryptów, zetlałych zwojów,
osobliwych przedmiotów oraz skrzętnie opisanych aptecznych słojów. Gospodarz
podszedł do pulpitu i musnął palcami kartę otwartej księgi, która tam spoczywała.
Zawahał się jakby przez chwilę, po czym nerwowym ruchem sięgnął po fajkę. Nabił
ją i zwrócił się do gościa:
– Poczęstujesz się? Zaiste wyborny gatunek – z Longbottom.
Przybysz uśmiechnął się, przez co jego poorana zmarszczkami twarz nabrała
dobrotliwego wyrazu. Pogrzebał w zanadrzu, znalazł fajkę i poczęstował się
rarytasem, po czym podziękował skinieniem głowy.
Gospodarz z coraz większym napięciem przyglądał się księdze.
– Wezwałem cię, bo pilnie potrzebuję twojej rady. Jak nam obu dobrze
wiadomo, magia z każdym rokiem słabnie, a czarodziejskie przedmioty to coraz
rzadsze znaleziska. Tym bardziej takie o naprawdę potężnej mocy. Gdy już się taki
trafi, trzeba nam zrobić wszystko, by ocalić go przed zniszczeniem. Nie zawsze jest
to jednak możliwe. Gdyby tak dało się w jakiś sposób wysublimować jego moc… Od
wielu miesięcy studiuję księgi, lecz do tej pory nie znalazłem satysfakcjonującego
rozwiązania…
– Hmm… – zamyślił się gość. – Sądzę, że znam taki jeden sposób – odparł z
wahaniem. – Gdybyś dysponował przedmiotem potężniejszym od tego, który
skazany jest na zagładę, mógłbyś, używając go, przechwycić moc tamtego w
momencie jego destrukcji…
– Co też powiadasz?! Dałbym sobie głowę uciąć, że taka sztuka się nie
powiedzie! A poza tym, skąd miałbym wziąć tak potężny… – mędrzec urwał,
skonsternowany.
– Nie mnie wątpić w twoją roztropność, nie czuję się również powołany, by
ingerować w twe badania, zaklinam cię jednak, strzeż się i pilnuj, gdyż z połączenia
dwóch silnych przedmiotów może zrodzić się moc, nad którą nawet tobie będzie
trudno zapanować!
– Nie troskaj się, przyjacielu – machnął ręką gospodarz. – Nie wierzę, by
mogło z tego wyniknąć coś złego, ba, nie wierzę, by cokolwiek mogło z tego
wyniknąć! – zaśmiał się tubalnym głosem.